Sylwester Kwiatkowski
Nazywam się Sylwester Kwiatkowski.
W 2003 roku, miesiąc maj był bardzo ciepły. W czerwcu, wykorzystując piękną pogodę i fakt, że woda w jeziorze nadawała się już do kąpieli, zdecydowałem, że udam się na plażę i oddam się wspaniałej, ale i bardzo niebezpiecznej zabawie, którą są skoki do wody na główkę, w miejscu do tego nieprzystosowanym. Jako, że wychowałem się w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, oddawałem się tej pasji od najmłodszych lat. Wykonałem tysiące skoków do wody, ale ten ostatni okazał się tragiczny w skutkach. Złamałem kręgosłup w odcinku szyjnym, czego następstwem było uszkodzenie rdzenia kręgowego i w konsekwencji porażenie czterokończynowe. Można by napisać książkę, jakie to psychiczne i fizyczne kłopoty zdrowotne są następstwem takiej lekkomyślności, dlatego napiszę jednym słowem- katastrofalne! Apeluję tu do wszystkich, którzy również uwielbiają skoki do wody. To wspaniała zabawa i nie można odbierać sobie tej radości, ale trzeba zastanowić się dwa razy, zanim zaryzykuje się skok w nieodpowiednim miejscu, bo może zamienić się on, w nieodwracalny i tragiczny w skutkach wypadek.
Od 15 lat walczę z konsekwencjami tego wypadku. Mimo, że staram się nie poddawać psychicznie, jest mi coraz ciężej. Nie posiadam prawa do renty, ponieważ nasze prawo jest tak skonstruowane, że do 24-tego roku życia należy mieć wypracowane pełne cztery lata, a mój staż pracy wynosił trzy lata i osiem miesięcy. Przysługuje mi tylko zasiłek pielęgnacyjny w kwocie 153zł. Wydatki na niezbędne środki do życia, jak i te związane z leczeniem, zakupem przedmiotów ortopedycznych i środków pomocniczych, to dość wysokie koszty, biorąc pod uwagę, że jestem wyłącznie na utrzymaniu rodziców, emerytów. Dofinansowania z NFZ i PCPR to też kropla w morzu, do pokrycia wydatków, które niesie za sobą sytuacja, w której się znalazłem. Jest jednak światełko w tym tunelu nieszczęść. To światełko, to pomoc ludzi dobrej woli, którzy odpisują dla mnie swój jeden procent od podatku, przekazując ten procent, na moje subkonto, które udostępniło mi stowarzyszenie Remedium w Mrągowie. Dowiedziałem się też, że są ludzie, którzy obdarzeni empatią i dobrym sercem, chcieliby wspomóc finansowo osoby z podobnymi problemami. Kieruję więc ogromną prośbę do takich ludzi. Jeśli ktokolwiek chciałby wesprzeć mnie finansowo, to byłbym niezmiernie wdzięczy. Takie wsparcie można przekazywać na stowarzyszenie Remedium w Mrągowie, dopisując, dla kogo taka pomoc jest przeznaczona. Nawet najdrobniejsza pomoc ludzi dobrej woli, jest czymś tak wielkim, niczym łyk wody dla spragnionego wędrowca.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich ludzi, którym los zgotował podobną tragedię, czy to z przyczyn niezależnych od nas samych, czy przez własną lekkomyślność. Zawsze trzeba być dobrej myśli. Nie jesteśmy sami. Świat nie jest wcale taki, jakim czasami widzimy go przez brudną szybę. Ja już nie raz miałem okazję się o tym przekonać, nawet patrząc na niego z perspektywy „fotela na kółkach”.